Legenda o Kluczborku
Dawno, dawno temu, za 7 górami, za 7 morzami w małym miasteczku,
które nie miało nazwy, mieszkał piekarz imieniem Bork.
Był lubiany przez wszystkich mieszkańców. W tej miejscowości mieszkała też zła czarownica.
Parę lat temu porwała córkę tutejszego króla.
Czarownica Klementyna nie oddawała dziecka królowi, ani groźbą ani prośbą.
Wielu rycerzy próbowało zakraść się do chatki Klementyny,
ale czarownica nie dawała za wygraną.
Pewnego dnia Bork przechodził obok chatki czarownicy.
Usłyszał piękny śpiew. To Julia (córka króla) śpiewała.
Bork bardzo chciał ją zobaczyć, wiec podszedł do drzwi i zapukał.
Nikt mu nie odpowiedział. Piekarz nacisnął klamkę. Drzwi się otworzyły. Bork wszedł do środka.
Na ścianie wisiała cała masa kluczy.
- Któryś z nich musi pasować do tych drzwi- pomyślał.
Wziął pierwszy lepszy klucz i włożył go do dziurki. Ku jego zaskoczeniu klucz pasował.
Bork przekręcił go i uchylił drzwi.
Zobaczył w środku piękną kobietę. Julia rzuciła się na swego wybawiciela. - och,
dziękuję ci, że mnie uratowałeś.
Wykrzyknęła. - to była pestka...- odpowiedział zawstydzony bork. - musimy uciekać,
bo za chwile wróci Klementyna!_ powiedziała Julia.
Bork z Julią wybiegli przez drzwi i pobiegli w stronę zamku.
Gdy król Jerzy zobaczył swoja córkę jego oczy zalały łzy. - och, dziękuję ci Bork,
tylu rycerzy próbowało ja uwolnić, a żaden z nich nie dał rady.
W nagrodę pozwolę ci nazwać moje miasto i wziąć za żonę moją córkę - rzekł król.
- To może nasze miasto będzie się nazywać Kluczbork,
ponieważ Bork uratował mnie za pomocą klucza- odpowiedziała Julia.
Bork zgodził się na nazwę i wraz z królewną żyli długo i szczęśliwie.