Strona wykorzystuje pliki cookies, jeśli wyrażasz zgodę na używanie cookies, zostaną one zapisane w pamięci twojej przeglądarki. W przypadku nie wyrażenia zgody nie jesteśmy w stanie zagwarantować pełnej funkcjonalności strony!
^Back to Top
facebook

Zajęcia edukacyjne 02.04.2020 r.

Czwartek, dn. 02.04.2020 r.

Temat: Wyprawa po wiosenne słońce.

 

 I. „Jaka jest rola słońca” – określanie roli słońca, jako pozytywnej 

i negatywnej siły.

·         Utrwalanie piosenki - „Wiosna w błękitnej sukience”.

 Link do piosenki: https://www.youtube.com/watch?v=733cfng95PE 

II.

Proponujemy zapoznanie dziecka z treścią opowiadania Lucyny Krzemienieckiej
pt.: "O wiośnie lesie i wiewiórki ważnym interesie": 

Spał sobie Hałabała zimą, długą znużony wielce w swojej dziupli po wiewiórce na mchowej pościeli

. Nóżki w czerwonych bamboszkach podwinął pod siebie i czekał

aż słonko wiosenne na dobre się rozzłoci na niebie.

Coraz to się poderwał, ogienek na komineczku zapalił,

herbatki z lipowego kwiatu w garnuszeczku zaparzy, jagódką suszoną przygryzł

albo laskowym orzeszkiem i dalej spał, i z jednego boczku na drugi się przewracał.

Aż się miotełka z gęsich piórek z oburzenia trzęsła w kątku,

że jej krasnal nie weźmie do zrobienia porządku.

Paproszki bowiem sypały się z mchowej pościeli i nieporządek był wielki.

  Połowa marca już dawno minęła, a krasnal wciąż spał smacznie.

Aż tu nagle któregoś dnia
w południe, ktoś mu sen przerywa i stuk, puk, stuk, puk, do drzwi dziupli kołata.

 Kto tam? – pyta krasnal, pod mchową pierzynką się przeciągając. A gość na to:

-   To ja, wiewiórki córka z leśnego podwórka.

Moja mama nie miała przyjść sama, więc mnie przysłała do pana krasnala,

żeby pan przyszedł do mamy w ważnym interesie. Mieszkamy opodal w czarnym lesie.

-  Owszem powiada krasnal – pójdę, ale nie inaczej, póki się z wiosną nie zobaczę.

Nie będę się przy byle pogodzie spieszył – taka już moja zasada.

Przyjdź kiedy indziej, trudna rada.

- Ale proszę pana – mówi wiewiórka zatroskana – Przecież już pączki widać na głogu,

a na suchej trawce na rozłogu słońce niezgorzej świeci, a młynarzowe dzieci, bazi szukają nad rzeka.

Już wiosna niedaleko.

-  Ależ, gdzież tam, gdzież tam –mruknął Hałabała i chrapnął.

 Spał znowu jakiś czas, aż tu biegnie ktoś przez las. Biegnie ktoś zieloną drogą.

Rude uszy, rudy ogon i do dziupli stuk, puk.

- Kto tam? – pyta krasnal.

- To ja wiewiórki córka z leśnego podwórka.

Mama prosi, żeby pan przyszedł w ważnym interesie do naszej dziupli w czarnym lesie.

- Owszem, owszem, przyjść przyjdę, ale nie inaczej, póki się z wiosną nie zobaczę.

Nie będę przy byle pogodzie nóg nadwyrężał – tak już moja zasada.

Przyjdź kiedy indziej, trudna rada.

- Ale panie krasnalu – mówi wiewiórka pełna żalu

– toć już baba Saba przyszła do lasu po zawilce,

toć już włosy zielone wierzbom rosną ponad rzeką, wiosna już niedaleko.

  Na wspomnienie o babie Sabie zerwał się krasnal z pościeli i jednym oczkiem z dziupli wyjrzał.

Patrzy, a baba Saba stoi na pagórku. Fartuch ma kraciasty, a w nim jakieś kwiaty.

To zawilce świeże, bieluchne, w małe powiązane pęczki.

A każdy pęczuszek otulony w świeżutki meszek zielony.

A baba Saba twarz, pomarszczoną jak jesienne jabłko,

co się już kwartał pod jabłonką wyleżało, pod słoneczko wyciąga i mrucz

- Od dwudziestego marca zagrzewa słonko choć starca.

- Zagrzewa, zagrzewa – mówi Hałabała i ziewa

– ale to jeszcze nie wiosna, wiewiórko – rudoskórko.

Fiołków jeszcze nie ma . I uraczywszy wiewiórkę tą przemową,

buch, buch – krasnal na pościel mchowa i chrapnął.

Spał znów jakiś czas, aż tu biegnie ktoś przez las.

Zwinne, zgrabne susy, ruda kita, rude uszy. I do dziupli stu, puk!

- Kto tam?

- To ja! – woła rudas, starszy syn wiewiórczy. – niech się pan krasnal łaskawie

w pościele nie kurczy i przyjdzie do mej mamy w ważnym interesie.

Toć już wiosna od dawna błąka się po lesie.

- Wpierw się do wstania przymuszę, zanim nie zabrzmią fujarki pastusze! – woła krasnal.

Aż tu nagle brzmi znad rzeczki głos wierzbowej fujareczki,

po powietrzu leci granie – No niechże pan krasnal wstanie!

Raz, dwa, przetarł krasnal oczy i hop! Jak nie skoczy!

Chwycił miotełkę z kąta i prosi:

Miotełko ty z gęsich piórek, oczyśćże mój garniturek wiosenny.

Miotełeczka furku, furku po wiosennym garniturku i w mig krasnal z dziupli hyc – i biegnie na to miejsce,

gdzie zwykle się z wiosenką spotykać. Przybiegł wreszcie na to miejsce, kędy las się kończy.

Patrzy, słońce nad polaną w złocistej opończy. Sypie promieniami całe wiązki na młodziuchne liście i gałązki.

A fiołków w trawie gromada cała.

  Przystanął Hałabała i woła;

-  Ej, wiosenko, nie bądź taka, przybądź do mnie, nieboraka, niechże cię zobaczę!

Zapachniało mu nad głową fiołkowo, wiosenkowo, jakby nos wetknął  znienacka
w pachnidełka miłe, i nagle patrzy, panienka wiosenka, w konwaliowych, sasankowych sukienkach. Uśmiecha się i mówi;

-Jestem już. Każę słonku świecić, każę śpiewać ptakom, będziesz mógł po lesie chodzić, nieboraku.

-Teraz to już będę mógł! – wrzasnął Hałabała i nie żałując nóg, w te pędy do wiewiórki – rudoskórki pobiegł.

- Jakiż to ważny interes masz do mnie, ciekaw jestem ogromnie!

- A wiewiórka – rudoskórka rudą główka kręci i mówi.

- Cała bieda w tym, że nie mam pamięci. Cztery dziuple w lesie miałam, a o jednej zapomniałam.

Tam orzechów pełna dziupla, a tu mi się co dzień zapas uszczupla,

a do nowych laskowych orzechów jeszcze daleko.

Pamiętam, ze mości  Hałabała był ze mną, gdym dziuple obierała:

dam orzechów mości krasnalowi, jak się nad tym trochę pogłowi.

- A owszem, bardzo chętnie, wnet to sobie upamiętnię.

Pierwsza dziupla była w tej sośnie, co pod nią krzywy pieniek rośnie:

druga dziupla była w tej sośnie, co pod nią borówka rośnie:

trzecia dziupla była w tej sośnie, co pod nią wilcze łyko rośnie, a czwarta dziupla,

była w tej sosence, co to ja się pod nią często kręcę, nad pracowitością czarnych mrówek rozmyślając.
I o ile mnie pamięć nie myli, to jeszcze w lutym zastałem cię w tej dziupli po obiadku sutym,

jakieś się po ostatnim orzechu oblizywała w pośpiechu.

-  A to ci się przypomniało, mój kochany Hałabało! – pisnęła wiewiórka.

- Prawda, prawda! Bo to mam pamięć jak u niedźwiedzia ogon – i hyc, kic, pobiegła
w polankową stronę i tylko zatrzeszczały gałązki zielone.

  A Hałabała stoi i myśli; „co tam będę za wiewiórką gonił bamboszki wypsuwał i o te dwa orzechy,

co mi z wdzięczności przyobiecała się dopominał. Pójdę lepiej i zobaczę,

co się dzieje z boćkiem klekotaczem, boć już pewnikiem z zagranicy powrócił i na stodole baby Saby klekoce”.

I poszedł krasnal, a w ślad za nim szła wiosenka panienka w wiosenkowych, konwaliowych sukienkach,

z fujareczką swa zaczarowaną ptaszęcymi piosenkami rozśpiewaną.

·         Następnie zachęcamy do przeprowadzenia rozmowy

z dzieckiem na temat treści opowiadania.

Proponujemy pytania kierowane do dziecka:

-  Co zmieniło się w lesie wraz z nadejściem wiosny?
-  Po czym Hałabała rozpoznawał wiosnę?
-  Jaki kłopot miała wiewiórka?
-  W czym Hałabała jej pomógł?

·         Ćwiczenia gimnastyczne: https://www.youtube.com/watch?v=OZTYeTEZ2wA

III.

·         Konwaliowy bukiecik – projekt plastyczny,

komponowanie z różnych materiałów:

plastelina, bibuła, wata, kredki, farby itp.